Moją ciekawość zagadnieniem wzbudził Jan Szczepański pisząc w książce „Sprawy ludzkie” [Warszawa, Czytelnik 1978]:
„Ludzie boją się osamotnienia i samotności, którą z nim identyfikują. Boją się jej zwłaszcza ludzie współcześni, wychowani w cywilizacji technicznej, która ich świat zewnętrzny zabija hałasem motoryzacji, wrzawą tranzystorów, nieprzerwanymi programami telewizyjnymi, szumem stadionów, masowych rozrywek, organizowanej turystyki – byle nie pozwolić człowiekowi zostać samemu chociaż przez chwilę z sobą samym. Dlatego ten lęk przed zostaniem z sobą samym, chociaż przez chwilę bez rytmu muzyki, bez echa jakiejkolwiek wrzawy, jest charakterystyczną cecha współczesności. Cisza i milczenie wywołują natychmiastowe poczucie pustki, nudy niepokoju.”
Po przeczytaniu tego fragmentu zaczęłam obserwować rzeczywistość i zauważyłam, że ludzie z jednej strony potrzebują samotności z drugiej boją się jej. Zakładamy słuchawki, słuchamy muzyki idąc ulicą, jadąc autobusem. Odcinamy się od rzeczywistości. Nie robimy tego, aby pobyć z sobą, lecz po to by zagłuszyć pytania, które w takiej samotności się rodzą: Jaki jestem? Co jest dla mnie ważne? Co chcę w sobie zmienić? Boimy się takich pytań. Boimy się odpowiedzi na nie, bo mogą być niezgodne z naszymi oczekiwaniami. Może się okazać, że nie jesteśmy takimi dobrymi ludźmi, jakimi chcielibyśmy być.
Dla lepszego zrozumienia tych zagadnień ważne jest odróżnienie pojęć samotności i osamotnienie. Bliskie jest mi rozróżnienie którego dokonał Jan Szczepański:
„Odróżnijmy osamotnienie i samotność jako dwa różne stany i postacie ludzkiego bytowania, chociaż są one bardzo często utożsamiane, a przejawy i skutki osamotnienia są bardzo często przypisywane – mylnie – samotności. Określając najogólniej różnicę między tymi dwoma stanami egzystencji ludzkiej, powiedziałbym, że osamotnienie jest brakiem kontaktu z innymi ludźmi oraz sobą samym, samotność natomiast jest wyłącznym obcowaniem z sobą samym, jest koncentracja uwagi wyłącznie na sprawach swojego wewnętrznego świata.”
„Osamotnienie może więc być także wynikiem niemożności schronienia się w samotności swojego wewnętrznego świata, jeżeli nie uczyliśmy się żyć i działać w tym naszym wewnętrznym świecie. Są ludzie żyjący tylko w świecie zewnętrznych rzeczy, i innych ludzi. Nie interesują się wewnętrznym odpowiednikiem świata zewnętrznego, pozostawiając go wolnej grze popędów, odczuć, zracjonalizowanych aktów świadomości już tak zautomatyzowanych, że prawie bezwiednych. Nie pielęgnując tego świata wewnętrznego, skazujemy się na alternatywę pełnego zaangażowania w świat zewnętrzny albo na pustkę przemijania w czasie bez treści.”
Obserwujemy jak nasze miejsca pracy, instytucje państwie zamieniają się w korporacje z właściwymi im zasadnymi porządkami. W korporacji jednostka się nie liczy. Jest jedynie trybem w maszynie. Najważniejsze jest dobro KORPORACJI/INSTYTUCJI. Zmienia się narracja ludzi: pracuję dla dobra instytucji. Nie jak kiedyś pracuję dla dobra ludzi w instytucji. Powiedziałby ktoś, to jest to samo. Niestety nie. W korporacji nie ma bliskich relacji międzyludzkich. Musisz pracować z innymi, ale w rezultat być sam. Samotność ta jest drogą do osamotnienia. Korporacja nie zależy, by jednostka interesowała się rozwojem swojego świata wewnętrznego. Budowała swoją tożsamość , dojrzałą, zwartą, refleksyjną. Korporacja dba, by w centrum zainteresowania ludzi znajdował się świat zewnętrzny z całą jego powierzchownością. Dzięki temu możemy poświęcić się całkowicie i bezwarunkowo DOBRU KORPORACJI/INSTYTUCJI. Nie zajmując się rozwojem własnym.
Jeśli uciekniemy od samotności, możemy dostać się w okowy osamotnienia. Jeśli nie zadbamy o samotność, jako przestrzeń do własnej refleksji to, jak pisze Jan Szczepański stworzymy przestrzeń niedorozwoju świata wewnętrznego: „Osamotnienie wynika więc z niedorozwoju świata wewnętrznego, z braku porządku, w którym tworzymy dla siebie samych inny niż zewnętrzny rytm istnienia, inne miary wartości, i w którym jesteśmy wolni od klęsk, upokorzeń, tryumfów, wynikających z kontaktów z innymi ludźmi, mierzenia się z innymi, niesienia im pomocy czy konfrontacji z nimi, Jest to także świat wolny od cierpień zadawanych nam przez innych ludzi.”
Smutna jet dla mnie obserwacja, że uczelnie wyższe, uniwersytety zamieniają się w korporacje. Ostatnia ostoja wolnej myśli przekształca się. Szkoda. Może to jednak znak czasu.
Dla mnie ważne jednak będzie, by kształtować własne wnętrze, żyć w zgodzie z samym sobą i rozwijać przestrzeń wewnętrzną. „Traktuję samotność jako konieczność życiową. Umożliwia bowiem okresowe „powroty do siebie”, „odnajdywanie siebie”, „powroty do źródła” siły życiowej i możliwości działania w świecie zewnętrznym.”